Zagrypiona's Blog

Centrum komunikacji i edukacji dla wszystkich zagrypionych i nie tylko.



  • Witam wszystkich gości, a szczególnie tych któ- rzy są zainteresowani wzajemną wymianą in- formacji. Zachęcam do podsyłania linków i dzie- lenia się ciekawymi ar- tykułami oraz do dysku- sji. Zbiory w działach będą służyły nam wszy- stkim grypowiczom i osobom początkującym do edukacji.

    Data założenia: 03.06.2010



  • wykluczeni.info

    Internet bez Antypolonizmu

    Popieram Internet Bez Chamstwa

    Bykom - stop

  • Nie popieram i tolerować nie będę:

    -fanatyzmu:
    -- politycznego
    -- religijnego Fanatyzm zakłada nieomylność ziemskiej - tworzonej przez ludzi - instytucji politycznej bądź religijnej. Nierozsądnym i nieodpowiedzialnym jest przypisywanie grupom politycznym nieomylności w sposób bezkrytyczny. W przypadku instytucji religijnych, wiara w nieomylność, nieskazitelność, niezdolność do grzeszenia religijnych dostojników jest herezją i obrazą Boga. Omylność i zdolność grzeszenia dotyczy tych ludzi tak samo jak wszystkich innych.

    -hipokryzji - jednostka ludzka powinna być spójna: to samo robi, to samo mówi, to samo myśli. Przypadki rozdwojenia, czy nawet roztrojenia stanowią o chorobie takiej jednostki lub jej nieczystych intencjach. Jeśli wyznajemy taką a taka wiarę, czy poglądy - według nich postępujemy.

    -zacietrzewienia - ludzie którzy w gniewny, agresywny sposób bronią swoich idei, zazwyczaj merytorycznie czują się i są słabi - stąd agresja. A przecież można się pięknie różnić, szanować nawzajem.

    -głupoty - brak wiedzy nie jest usprawiedliwieniem. Jeśli czegoś w danej chwili nasz rozum nie pojmuje, np. w wyniku braku wiedzy albo mechanizmu wyparcia nie znaczy to, że to nie istnieje. Rzeczywistość i wszystkie jej zjawiska istnieją bez względu na możliwości percepcyjne poszczególnych jednostek w tej rzeczywistości tkwiących.

    -owczego pędu - jesteśmy ludźmi, mamy rozumy. Czasami jednak ulegamy instynktom stadnym, być może z lenistwa? Powinniśmy swoje decyzje, opinie popierać argumentami opartymi na faktach, a nie: 'bo tak wszyscy robią', 'bo tak powiedziała pani w TV'.

    -manipulacji - podpuszczania, prowokowania, dezinformacji...

    ...

Trują nas


Jakie trucizny dodają nam do żywności, leków i produktów codziennego użytku? O których truciznach chcieliby byście nie wiedzieli? Które związki chemiczne są fałszywie demonizowane?

Informacje dostarczone przez Czytelników.

PS. Nawet w TV mówią, że związki te są szkodliwe, mimo to panuje względem nich zmowa milczenia, ale typowy konsument, owieczka do strzyżenia nie zastanawia się nad tym – no bo przecież jaki mieli by cel w truciu/podtruwaniu ludzi?

————————————————————————————————————————————————————————————————————————————–

Bisfenol A- szkodliwy

PLASTIKOWE BUTELKI NIEBEZPIECZNE DLA ZDROWIA Cytat z onetu – niestety artykuł jest już niedostępny :

Picie napojów z plastikowych butelek może być niebezpieczne dla zdrowia. Zwiększają one niemal o dwie trzecie ilość związków chemicznych w organizmie, które wpływają na hormony płciowe – twierdzą amerykańscy naukowcy – informuje serwis TVN24. Bisfenol A, przypominający żeński hormon estrogen, wykorzystywany jest do produkcji opakowań do żywności i napojów, a także butelek do karmienia dzieci. Naukowcy z Harvard School of Public Health (HSPH) stwierdzili, że u osób, które przez tydzień piły tylko z plastikowych butelek zawartość bisfenolu w moczu wzrosła o 69 proc. Szczególnie szkodliwe jest podgrzewanie plastikowych butelek podawanych dzieciom. Wzrost temperatury powoduje, że niebezpieczna ilość trujących substancji przenika z plastiku do cieczy. – Dzieci mogą być szczególnie wrażliwe na bisfenol A, co może prowadzić do zaburzenia pracy gruczołów hormonalnych. Wcześniejsze badania wykazały, że wysoki poziom bisfenolu A w organizmie prowadzi do wad wrodzonych, problemów ze wzrostem i zwiększa ryzyko chorób serca i cukrzycy. Według najnowszych badań, produkty spożywcze przechowywane w sztucznych tworzywach są szczególnie szkodliwe dla mężczyzn. Mają negatywny wpływ na rozwój organów płciowych u chłopców rozwijających się w łonie matki. Wyniki niezależnych badań wskazują, że mężczyźni, których zarodki były narażone na działanie bisfenolu, w późniejszym okresie mają problemy z prostatą i jądrami. Istnieje opinia, że substancja niebezpiecznie wpływa też na zmiany w strukturze DNA prowadząc do mutacji w drodze dziedziczenia.

—————————————————————————————————————————————————————————————————————————————-

Cholesterol demonizowany

MITY O CHOLESTEROLU – Masz cholesterol? To będziesz zdrowy!

Zanim dasz zarobić firmie farmaceutycznej, odrzucisz pachnące masło i zaczniesz chleb smarować margaryną, przeczytaj książkę niemieckiego profesora Waltera Hartenbacha. Cholesterol nie ma żadnego wpływu na rozwój miażdżycy czy zawał serca. Wysoki poziom cholesterolu wiąże się dłuższym życiem i mniejszym ryzykiem raka. A zbijanie cholesterolu może prowadzić do zgonu i nowotworów – twierdzi Walter Hartenbach. I dodaje: Obniżanie poziomu cholesterolu we krwi oznacza krociowe zyski dla firm farmaceutycznych, lekarzy i producentów margaryny. O kontrowersyjnej książce „Mity o cholesterolu”, wydanej przez Oficynę Wydawniczą „Interspar” w 2007 roku, w Polsce coraz głośniej. Kim jest jej autor? Prof. dr hab. Walter Hartenbach jest specjalistą w dziedzinie chirurgii. Pracował w szpitalu uniwersyteckim w Monachium, był ordynatorem oddziałów chirurgicznych w szpitalach w Wiesbaden. Przez kilkadziesiąt lat badał związki nieprawidłowego odżywiania z nowotworami i chorobami naczyń. – I nie udało mu się stwierdzić zależności między stężeniem cholesterolu we krwi a rozwojem miażdżycy – mówi dr hab. Adam Gąsiorowski, prodziekan Wydziału Fizjoterapii Wyższej Szkoły Społeczno-Przyrodniczej w Lublinie, lekkoatleta, autor podręcznika „Anatomii funkcjonalnej narządu ruchu człowieka” dla studentów medycyny.

Czy istnieje mafia cholesterolowa? Prof. Walter Hartenbach twierdzi, że tak. Dlaczego? Dla wielu lekarzy istotne znaczenie ma fakt, że leki obniżające stężenie cholesterolu pozwalają leczonego nimi chorego uczynić „regularnym pacjentem, na długie lata” – twierdzi Hartenbach. Tymczasem prawda jest taka, że poziomu cholesterolu we krwi nie da się na dłuższą metę obniżyć! – Ani przy pomocy odpowiedniej diety, ani leków, gdyż zawsze wraca on do swojej wartości wyjściowej – twierdzi Hartenbach. Według niemieckiego naukowca światowy przemysł farmaceutyczny naciska na naukowców i lekarzy, a ci zaniżają prawidłową normę zawartości cholesterolu we krwi do 200 mg/dl. – Na całym świecie przyjmuje się, że średnia wartość stężenia cholesterolu dla osoby dorosłej wynosi 250 mg/dl – mówi dr Adam Gąsiorowski. Stężenie cholesterolu jest zależne od obciążenia organizmu. U niektórych osób może wynosić od 300 mg/dl do 350 mg/dl i jest korzystną oznaką wzmożonej witalności organizmu. A nie znakiem choroby. Cholesterol nie jest śmiertelną trucizną, jak wmawiają nam media – uważa profesor Hartenbach. Jest lipidem niezbędnym do życia. Znajduje się we wszystkich komórkach, wpływa na wiele funkcji życiowych.

Co ma cholesterol do raka? Według Waltera Hartenbacha cholesterol jest podstawowym składnikiem wszystkich komórek ludzkiego ciała. Lekarze z kliniki uniwersyteckiej w Monachium ustalili, że wszyscy chorzy z nowotworami mieli bardzo niski poziom cholesterolu we krwi! – Obniżenie stężenia cholesterolu we krwi zakłóca całą przemianę materii – dodaje Hartenbach.

Szkodliwe leki na obniżenie cholesterolu. Zdaniem niemieckiego naukowca podawanie chemicznych leków obniżających poziom cholesterolu jest całkowicie bezcelowe, często szkodliwe. W pewnych wypadkach może stanowić zagrożenie życia. Tak było w przypadku leku Lipobay, obniżającego poziom cholesterolu we krwi. Wycofano go z obrotu po doniesieniach, że po jego przyjmowaniu zmarło w Stanach Zjednoczonych kilkadziesiąt osób.

Antycholesterolowe szaleństwo. Poziom cholesterolu nie zależy od tego, co i jak jemy. Zależy od wątroby, która produkuje go tyle, ile w danej chwili organizm potrzebuje. Mało tego. W trakcie obciążenia organizmu poziom cholesterolu we krwi może wzrosnąć do wartości 400 mg/dl. „Ustalenie wartości cholesterolu na poziomie 200 mg/dl, co skutecznie forsuje przemysł farmaceutyczny, oznaczałoby, że wszyscy dorośli na tej ziemi są chorzy”; – czytamy w książce „Mity o cholesterolu”. Według Waltera Hartenbacha antycholesterolowe szaleństwo jest największą mistyfikacją stulecia. Sprytnie przygotowaną i prowadzoną przez przemysł farmaceutyczny, niektórych lekarzy i producentów margaryny. Jeżeli przy pomocy zaniżonych norm na poziom cholesterolu wmówi się 80 % dorosłych ludzi, że powinni brać leki na obniżenie cholesterolu – zyski „mafii cholesterolowej”; idą w miliardy. A tymczasem górna wartość graniczna poziomu cholesterolu dla osoby w wieku 40-59 lat wynosi 350 mg/dl (dziennik wschodni)

PS od admina:

Jeden z forumowiczów podał taka informację: „Zły cholesterol to nie jest żaden mit !!! Można każdemu wyprodukować „zły” podając po prostu zwierzęcy skwalen w pożywieniu (np. w lodach , garmażerii itd. jako preparat wiążący wodę). Można zaaplikować także syntetyczny skwalen , jako adjuwant w scypionkach lub innych iniekcjach i „produkcja” własnego „złego ” rusza z kopyta.” – tak wiec jak zwykle, sami stworzyli problem, a teraz próbują go ‚naprawiać’ – wciskając ludziom ciemnotę. O ile to oczywiscie prawda.

————————————————————————————————————————————————————————————————————————————————————————–

Teflon szkodliwy (źródło –Patelnie i polary powodują bezpłodność)

Perfluorowane związki alifatyczne (PFC) – pod tą skomplikowaną nazwą kryje się grupa substancji chemicznych odpornych na wodę i wysokie temperatury. Coraz częściej wykorzystywane są do produkcji przedmiotów, które towarzyszą nam każdego dnia: opakowań do pizzy, patelni teflonowych, odzieży wodoodpornej, jak również dywanów oraz tapicerek. Badania naukowców z Uniwersytetu Kalifornia wykazały jednak, że związki te gromadzą się w organizmie człowieka i mogą być bardzo szkodliwe dla zdrowia, w szczególności kobiet.

Uczeni pobrali próbki krwi od 1240 Amerykanek, które właśnie zaszły w ciążę i zanalizowali pod kątem ilości występujących w niej chemikaliów. Poziom PFC w próbkach wahał się od kilku nanogramów (miliardowa część grama) na milimetr sześcienny krwi, aż do ponad 100 nanogramów. Następnie z każdą z przyszłych mam przeprowadzono szczegółowy wywiad, aby dowiedzieć się, czy ciąża była planowana, a jeśli tak, to jak długo musiały starać się, by w nią zajść. Okazało się, że kobiety, w których krwi znajdowało się najwięcej substancji chemicznych, miały największe problemy z zapłodnieniem. Większość starała się o dziecko ponad rok, a kilka z nich było zmuszonych do skorzystania z zapłodnienia in-vitro.

– Witać tu wyraźną korelację między obniżoną płodnością i wysokim natężeniem substancji chemicznych. Mamy jednak za mało danych, by ostatecznie stwierdzić, że to akurat PFC są odpowiedzialne za trudności kobiet z zajściem w ciążę – mówi Tony Rutherford. Naukowcy planują kolejne badania, by potwierdzić tę hipotezę.

PS od admina – Niedawno, zdaje się w TVNie czy innym Polsacie był materiał o patelniach. Między innymi o tym, że teflon jest szkodliwy – nie wyjaśniono na co konkretnie szkodzi, ale wyjaśniono, że jeśli powłoka teflonowa ulega zarysowaniu, wtedy cała chemia przenika do pożywienia. Zasugerowano, że lepiej uzywać patelni żeliwnych, stalowych. Więc teflon to już przeżytek.

————————————————————————————————————————————————————————————————————————————————————————————-

Przykra prawda o kosmetykach i środkach higieny osobistej… (cały artykuł: Przykra prawda o kosmetykach i środkach higieny osobistej)

[…] Co takiego zawierają pospolicie stosowane produkty higieny osobistej i kosmetyki? Wielu zdziwi się, dowiadując się, że często są to koktajle chemikaliów działających jako kancerogeny (czynniki rakotwórcze), rozwojowe toksyny (toksyny, które silnie wpływają na fizyczny i umysłowy rozwój dziecka), środki zakłócające działanie układu endokrynologicznego (substancje blokujące wytwarzanie lub przekazywanie hormonów w organizmie i w ten sposób zakłócające proces rozwoju), mutageny (środki powodujące mutacje DNA prowadzące do raka lub powodujące wady wrodzone), neurotoksyny (chemikalia oddziałujące na nasz układ nerwowy), reprotoksyny (czynniki oddziałujące na nasz układ rozrodczy) i alergeny (chemikalia wywołujące reakcje alergiczne w normalnej tkance po jej kilkakrotnym na nie wystawianiu). Uff! […]

NALEŻY WYSTRZEGAĆ SIĘ…

[…] Formaldehyd. Mocznik imidazolidynyl i hydantoina DMDM są tworzącymi formaldehyd konserwantami stosowanym w preparatach do skóry, ciała i włosów. Wiadomo o nich, że są przyczyną uczuleń, astmy, bólów w klatce piersiowej, chronicznego zmęczenia, depresji, zawrotów głowy, bólów głowy i stawów. Formaldehyd, używany także jako konserwant i środek dezynfekcyjny, jest stosowany w szamponach, lakierze do paznokci, utwardzaczach paznokci i w środkach na porost włosów i jest traktowany przez IARC jako kancerogen, a przez EPA jako “prawdopodobny” kancerogen. Jego obecność często bywa maskowana, jako że jest on częścią składową innych znacznie większych objętościowo składników. Należy szukać składników takich jak hydantoiny, surfaktanty (środki powierzchniowo czynne) i laurylosiarczan sodu, które mogą zawierać formaldehyd, aby sprawdzić, czy dany produkt go zawiera. Pomocne może być również to, że substancja ta często występuje pod nazwą formaliny lub MDM.

Smoła węglowa. Substancję tę często stosuje się w farbach do włosów i przeciwłupieżowych szamponach. Wiadomo, że jest przyczyną chorób zagrażających życiu, takich jak rak, a także całego wachlarza popularnych dolegliwości, takich jak astma i migreny. Proszę zwracać uwagę na oznakowania FD&C lub D&C na etykiecie. Niektóre wolno działające farby do włosów zawierają ołów, dobrze znany kancerogen i czynnik zakłócający działanie układu hormonalnego, który jest bardzo łatwo absorbowany przez skórę i kumuluje się w kościach. To zagadnienie badał Uniwersytet Xaviera w Luizjanie i ustalił, że pewne rodzaje farby do włosów zawierają do 10 razy więcej ołowiu, niż jest to dopuszczalne w farbie do malowania mieszkań! Każdy, kto używał takiej farby lub mieszkał w świeżo pomalowanym pomieszczeniu, wie, że może to się skończyć bólami głowy, kichaniem i nudnościami oraz wieloma innymi dolegliwościami. Wiadomo, że malarze i w mniejszym stopniu osoby związane z produkcją farb są znacznie bardziej narażeni na zachorowanie na raka z powodu wystawienia na działanie ołowiu. Wyniki badań potwierdzają wysoką obecnie częstotliwość występowania raka u dzieci, których rodzice (ojciec lub matka) są wystawieni na działanie farby. Należy tu oczywiście także podkreślić, że farby zawierają jeszcze wiele innych toksycznych substancji, których działanie może być równie niebezpieczne jak ołowiu.

Wazelina. Półpłynna mieszanina węglowodorów, znana również pod nazwą galarety naftowej lub ciekłej parafiny, mająca zdolność inhibitowania naturalnego procesu eliminacji toksyn przez organizm. Może również wywoływać uczulenie na światło oraz pozbawiać skórę jej naturalnych olejów, co prowadzi do jej wysuszania i pękania, a także przedwczesnego starzenia, trądziku i innych dolegliwości.

Talk. Składnik pudrów oraz środek napylany na prezerwatywy, który jest kolejnym dobrze znanym kancerogenem. Badania wykazały, że wiąże się on z rakiem jajników, kiedy jest stosowany w rejonie genitaliów, głównie dlatego, że będąc związkiem nieorganicznym (krzemian magnezu) może działać drażniąco na komórki okrywające jajniki. Ponadto talk kosmetyczny był w poprzednich latach bardziej niż obecnie zanieczyszczony materiałem śladowym przypominającym azbest – nieorganicznym czynnikiem, o którym wiadomo, że powoduje guzy. W zasadzie talk jest minerałem produkowanym ze skał talku, które są poddawane kruszeniu, suszeniu, mieleniu i eliminacji szeregu minerałów śladowych. Jednak proces ten nie eliminuje bardzo podobnych do azbestu maleńkich włókien. Stąd talk jest blisko spokrewniony z kancerogennym azbestem. Naukowcy dokładnie przyjrzeli się cząsteczkom talku i wykryli w nim niebezpieczne cechy upodobniające go do azbestu. W rezultacie w roku 1973 FDA zalecił ograniczenie ilości podobnych do azbestu włókien w talku kosmetycznym, jednak nie doszło do ustanowienia jakichkolwiek zasad i talk kosmetyczny do dziś nie jest objęty uregulowaniami rządu federalnego. Ta bierność doprowadziła do zignorowania raportu Krajowego Programu Toksykologicznego z roku 1993, w którym mówi się, że talk kosmetyczny, bez jakichkolwiek włókien przypominających azbest, wywołał u zwierząt guzy. Nawiasem mówiąc, talk może również osadzać się w płucach, powodując choroby układu oddechowego, a możliwe że i raka płuc.

Laurylosiarczan sodu (SLS). Powszechnie używany środek do produkcji szamponów, odżywek do włosów, past do zębów i dosłownie każdego roztworu służącego do higieny osobistej. SLS jest silnym, żrącym detergentem powszechnie stosowanym także jako odtłuszczacz silników! Proszę więc sobie wyobrazić, do czego jest on zdolny w stosunku do ciała. Może powodować podrażnienie oczu, a nawet trwałe ich uszkodzenie, zwłaszcza u dzieci, wysypki na skórze, utratę włosów, złuszczanie skóry oraz owrzodzenie jamy ustnej. SLS w połączeniu z innymi składnikami może tworzyć także rakotwórcze nitrozoaminy. Z łatwością penetruje skórę i może odkładać się w sercu, płucach, wątrobie i mózgu.

Padimate-O. Składnik filtrów przeciwsłonecznych znany także jako dimetyl oktylu lub PABA. Podobnie jak DEA tworzy nitrozoaminę. Istnieją obawy, że energia absorbowana przez ten filtr słoneczny jest przetwarzana następnie w wolne rodniki, które mogą z kolei zwiększać ryzyko raka skóry. No i mamy dylemat: używać czy nie.

Alkohol izopropylowy. Trujący rozpuszczalnik i rozcieńczalnik zdolny do modyfikowania innych związków chemicznych. Stosowany w koloryzujących płukankach do włosów, środkach do masażu, emulsjach do rąk, emulsjach po goleniu oraz zapachach może powodować mdłości, wymioty, bóle głowy, rumieńce, a także depresję. Wysusza włosy i powoduje pękanie skóry, które może stać się przyczyną zakażenia bakteryjnego.

Zapachy. Substancje stosowane w perfumach i wielu innych środkach higieny osobistej wytwarzane zazwyczaj z ropy naftowej. Powodują bóle i zawroty głowy, wysypki, problemy z oddychaniem, wymioty, podrażnienie skóry oraz wielorakie uczulenia chemiczne. Niestety FDA w dalszym ciągu nie wymaga, aby producenci perfum ostrzegali klientów o toksycznym działaniu swoich produktów. […]

—————————————————————————————————————————————————————————————————————————————————————————

ACTIMEL – nienaturalne źródło bakterii L-casei – szkodliwe w nadmiarze.

Aspekty, które trzeba mieć na względzie spożywając Actimel. Actimel dostarcza organizmowi bakterię zwaną L-casei. Ta substancja jest wytwarzana w naturalny sposób przez 98% organizmów, lecz kiedy dostarcza się jej dodatkowo przez dłuższy czas, organizm przestaje ją produkować i stopniowo „zapomina”, co musi robić i jak robić, przede wszystkim u osobników poniżej 14 lat. W rzeczywistości (actimel) pojawił się jako lek dla tych niewielu ludzi, którzy nie wytwarzają tej bakterii, ale ilość tych osób okazała się tak niewielka, że lek ten okazał się nieopłacalny. By go zrobić opłacalnym sprzedano jego patent firmom żywnościowym. Departament Zdrowia zobowiązał Actimel (firmę produkującą) do zaznaczenia w swoich reklamach, że produktu tego nie należy spożywać przez dłuższe okresy i firma ta dopełniła tego obowiązku, ale w formie tak zakamuflowanej, że żaden z konsumentów nie zauważy tego ostrzeżenia. (W każdym kraju wykorzystuje się inne kruczki językowe… – przypis tłumacza) Jeśli któraś matka zdecyduje się na uzupełnienie diety żywnościowej swojego dziecka Actimelem, nie zauważy żadnego ostrzeżenia o niestosowności jego użycia i nie dowie się, że może powodować poważną krzywdę w przyszłości, spowodowaną manipulacjami reklamowymi, aby powiększyć zyski producentów.

————————————————————————————————————————————————————————————————————————————————————————————

PARACETAMOL nadużywany szkodzi (cały artykuł: http://www.medycynakomorkowa.com/jpg/Acetaminophen.pdf
Dr A. Niedzwiecki – Instytut Naukowy Dr Ratha, Santa Clara, Kalifornia, USA

Wiele osób uważa, iż leki, kupowane bez recepty, szczególnie leki przeciwbólowe, są całkowicie bezpieczne. Jednakże chemiczny związek (pochodna acetanilidu) o nazwie paracetamol lub acetaminofen, który jest substancją czynną w wielu powszechnie stosowanych lekach przeciwbólowych i przeciwgorączkowych, niesie ryzyko poważnych skutków ubocznych. Często nie zdajemy sobie sprawy, że na liście leków blisko łączonych z ryzykiem śmierci, te zawierające paracetamol/acetaminofen znajdują się na piątym miejscu. W tym roku, nasz zespół naukowców opublikował badania, które wykazały, że połączenie specyficznych substancji naturalnych może chronić przed toksycznością tego powszechnie używanego leku.

Które leki zawierają paracetamol? Zażywanie zbyt dużych ilości paracetamolu jest niestety powszechnym zjawiskiem. Związek ten jest głównym składnikiem leków sprzedawanych pod różnymi nazwami, takimi jak: Tylenol, Panadol, Apap, Saridon, Coldrex, Gripex i in. Ponadto, można go znaleźć w licznych produktach farmaceutycznych (ponad 100 jest dostępnych bez recepty), i często nie zdajemy sobie sprawy z jego zażywania. Jeśli na przykład, zażywamy zalecane dawki leku na bóle miesiączkowe (np. Vegantalgin, Pamprin), jednocześnie bierzemy lek na przeziębienie lub grypę (np. Fervex, Coldrex, Gripex), i dodajemy do tego dodatkową dawkę np. Apap Extra na ból głowy lub bóle stawów, możemy nabawić się poważnych problemów zdrowotnych. Każdy z tych różnych od siebie produktów zawiera paracetamol, silną toksynę powodującą uszkodzenie wątroby. Dzieje się tak, ponieważ zalecana dawka lecznicza jest bardzo bliska dawce toksycznej i łatwo można ją przekroczyć. Pierwsze przypadki, w których paracetamol związano z uszkodzeniem wątroby zostały odnotowane w latach 80-tych. Od tego czasu minęło ponad 20 lat i odnotowano dużo więcej takich przypadków. W latach 1998- 2003, częstotliwość ostrej niewydolności wątroby związanej ze stosowaniem tej substancji prawie się podwoiła – z 28% do 51%. Dlaczego więc leki te nie są opatrzone etykietami ostrzegawczymi? Jakie kroki podjęto, aby zabezpieczyć się przed toksycznością paracetamolu? Pomimo tego, iż każdego tygodnia około 50 milionów ludzi w USA zażywa paracetamol pod różnymi formami dla uśmierzenia bólu, FDA (Urząd ds. Żywności i Leków), znajdujące się pod silnym wpływem lobby farmaceutycznego, nie jest chętne do wprowadzenia jakiejkolwiek zmiany. Warto jednak zaznaczyć, iż nawet proste środki zapobiegawcze mogą zmniejszyć ryzyko zatrucia paracetamolem. Na przykład, przepisy wprowadzone w Wielkiej Brytanii, zgodnie z którymi paracetamol jest sprzedawany w blisterach, a nie luzem w buteleczce, i w ilości ograniczonej do 16 gramów, znacznie zmniejszył możliwość jego przedawkowania. W ciągu kilku lat ich stosowania zaobserwowano obniżenie ilości zatruć wątrobowych, transplantacji wątroby i przypadków zgonu. Wyniki te są korzystne dla społeczeństwa, lecz nie dla przemysłu.

Jak działa paracetamol? Paracetamol po zażyciu rozpuszcza się w żołądku i po dotarciu do obiegu krwi, jak każdy inny związek chemiczny przenoszony jest do wątroby w celu detoksyfikacji. W wątrobie ulega szeregom procesów metabolicznych, które prowadzą do utworzenia produktu o silnych właściwościach toksycznych dla komórek wątroby. Przy niskiej dawce paracetamolu, organizm ludzki może zneutralizować tę szkodliwą substancję przy pomocy antyoksydantu – glutationu. Jednakże, duże dawki paracetamolu, mogą prowadzić do wyczerpania zapasów glutationu w wątrobie i w rezultacie do zniszczenia komórek wątroby, które może objawić się w ciągu 5 dni. U dorosłych, dawka przekraczająca 10 do 15 gramów może spowodować poważne uszkodzenie wątroby, a większa niż 25 gramów może być śmiertelna. Nawet niskie dawki paracetamolu zażywane przez długi okres czasu mogą prowadzić do obniżenia wydolności wątroby oraz uszkodzenia funkcji nerek. W przypadku osób cierpiących na chorobę nerek, może to doprowadzić do śmierci. Ryzyko skutków ubocznych zwiększa się również przy przyjmowaniu paracetamolu z alkoholem (więcej niż 2-3 koktajle dziennie) lub u osób z zaburzeniami trawienia z powodu mdłości, wymiotów, utraty apetytu, anoreksji, złego żywienia lub stosowania postu. Wcześniej, w odrębnym artykule, omówiliśmy kwestie związane z ryzykiem zażywania paracetamolu w lekach przeciwgorączkowych przez dzieci.

————————————————————————————————————————————————————————————————————————————————————————————————————–

Komentarzy 17 to “Trują nas”

  1. antykk said

    Troche o biznesie na chorobach i jedzeniu Dziś w interesie światowym nie ma nic lepszego niż sprzedawanie czegoś, co w rzeczy normalnej nie opłacalne jest w kosztach produkcji. Wczoraj w telewizji mogliśmy zobaczyć np. Bar Cukrzyca, Rak Bar itd. w których jedzenie było poprostu za darmo, a jeść można było bez ograniczeń i co najważniejsze do syta. Pewnie każdy z Państwa zastanawia się dlaczego nieopłacalny interes mógł okazać się żyłą złota, definicja jest prosta i jednoznaczna, ponieważ takie mające miejsce zdarzenia często kończą się po kilku miesiącach a nawet latach ciężkimi schorzeniami chorobowymi.

    Według naszych obliczeń sprzedając 1 hamburgera zarobimy ok. 4,00zł. W przeliczeniu na ilość 1000 hamburgerów za cenę 4000zł możemy wywołać w organizmie człowieka nowotwór warty w leczeniu od 10.000zł do nawet 200.000zł. Więc jak widzimy na powyższym przykładzie do zarobienia jest minimum drugie tyle czego sami zainwestowalibyśmy w ten interes. W dodatku chętnych na darmowe jedzenie nie brakuje i nie trzeba też ich zmuszać by u nas jedli. Ważnym specyficznym środkiem jest to, ze wywołana przez taką kolej rzeczy chorobę trzeba obowiązkowo leczyć bo nikt w fazie straszliwego bólu nie chce cierpieć. Niestety ludzie są zaprogramowani by to co darmowe brać, nie myśląc o skutkach swojego czynu, za który to potem płacą podatnicy czyli my wszyscy. http://efakta.w.interia.pl/interes.html

    • zagrypiona said

      Dzieki za info. Tez widzialam ten news na tvnie 😉 i chcialam sie podzielic nim z szanownymi czytelnikami + dodac cos jeszcze ciekawego na temat mieska – bedzie na nastepny wpis. Dziekuje z przypomnienie i inspiracje.

  2. antykk said

    Szpitale mogły zarobić miliony!(tak się kręci lody,a ludziska się cisną do tej „chemii”i jeszcze łapówki dają!!!)Publiczne szpitale kliniczne zamiast zarabiać na komercyjnych badaniach, zlecanych przez producentów leków i sprzętu medycznego, ponosiły ich koszty. Wynikające z tego straty NFZ są trudne do oszacowania – powiedział prezes Najwyższej Izby Kontroli Jacek Jezierski.
    Jezierski dodał, że kontrola dotycząca „jedynie ułamka” takich badań wykazała, że Fundusz niesłusznie obciążono kwotą 3,7 mln zł. Raport NIK w tej sprawie został w czwartek przekazany do Sejmu.

    Izba sprawdziła 13 spośród 43 funkcjonujących w Polsce szpitali klinicznych (SPSK). Wiele zastrzeżeń kontrolerów wzbudziła organizacja badań klinicznych przeprowadzanych na zlecenie prywatnych firm, głównie farmaceutycznych.
    REKLAMA

    Izba zwraca uwagę na poważną dysproporcję między wynagrodzeniem otrzymywanym z tego tytułu przez badaczy (lekarzy ze szpitala prowadzących testy) a przychodami szpitali. Np. w Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym w Białymstoku za objęcie badaniem jednego pacjenta lekarz otrzymywał 2,8 tys. EUR, natomiast szpital tylko 50 EUR, czyli 1,8 proc. sumy, którą dostawał lekarz. Tymczasem – jak podkreśla Jezierski – to właśnie szpitale ponosiły znaczące koszty badań.

    – Umowy z producentami leków lub wyrobów medycznych zawierane były najczęściej bez uprzedniej kalkulacji tych kosztów, a powszechna praktyka była taka, że częściowo pokrywano je z publicznych pieniędzy z NFZ. W niektórych szpitalach badania kliniczne prowadzono jedynie w oparciu o umowę zawartą przez sponsora z uczelnią medyczną lub bezpośrednio z lekarzem, bez zawarcia stosownego kontraktu ze szpitalem – podkreśla Jezierski.

    – W takich przypadkach koszty badań ponosiły w całości SPSK. W rezultacie dochodziło do sytuacji, gdy nierzadko zadłużone szpitale, zamiast zarabiać na badaniach klinicznych, ponosiły koszty komercyjnych badań klinicznych – dodaje prezes NIK.

    Z raportu Izby wynika, że w Górnośląskim Centrum Medycznym w Katowicach zrealizowano np. sześć badań klinicznych na podstawie umów zawartych pomiędzy firmą a badaczem, ale z pominięciem szpitala.

    NIK negatywnie oceniła działalność szpitali klinicznych w zakresie zakupów sprzętu medycznego oraz leków. Kontrola wskazała na niepokojącą zależność między udziałem lekarzy w dochodowych badaniach klinicznych, jak również w wyjazdach na zagraniczne konferencje, sponsorowane przez prywatne firmy – a wielomilionowymi zamówieniami udzielanymi później przez szpitale tym właśnie firmom. W większości szpitali zabrakło przejrzystych zasad regulujących udział pracowników w konferencjach i szkoleniach sponsorowanych przez prywatne koncerny.

    W raporcie Izby czytamy np., że aż 319 pracowników Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego w Łodzi w latach 2006-2008 wzięło udział w 266 wyjazdach zagranicznych. Według wyjaśnień lekarzy, finansowały je głównie firmy produkujące leki, aparaturę, sprzęt medyczny, odczynniki, a także zajmujące się organizacją badań klinicznych.

    Kontrola postępowań przetargowych wykazała, że aż 9 na 13 sprawdzonych szpitali NIK oceniła pod tym względem negatywnie. Część przetargów przeprowadzona została z naruszeniem zasad uczciwej konkurencji – w sposób, który z góry preferował wybrane firmy. Okazało się, że w komisjach przetargowych uczestniczyły osoby, które z firmami ubiegającymi się o zamówienie związane były kontraktami na badanie kliniczne lub były przez nie sponsorowane podczas zagranicznych konferencji.

    Jeden z lekarzy w Białymstoku brał udział – jako członek komisji – w trzech postępowaniach przetargowych na dostawę leków o wartości ponad 4 mln zł, a w tym czasie prowadził odpłatnie badania kliniczne na zlecenie jednej z firm, która startowała w przetargu i której udzielono następnie zamówień na dostawę dwóch leków.

    W Szpitalu Uniwersyteckim w Bydgoszczy, w ośmiu postępowaniach na dostawę środków medycznych, sprzętu i wyrobów medycznych oraz odczynników o łącznej wartości 25,9 mln zł, członkowie komisji przetargowych złożyli niezgodne ze stanem faktycznym oświadczenia o braku okoliczności wymagających wyłączenia się z tych postępowań.

    Kierownik jednej z klinik, będący członkiem komisji przetargowej w czterech postępowaniach na dostawę środków medycznych, związany był umową o odpłatne prowadzenie badań klinicznych na zlecenie firmy, której udzielono zamówienia w każdym z postępowań.

    Z kolei w Centralnym Szpitalu Klinicznym w Katowicach pracownica Centralnego Laboratorium uczestniczyła w pracach komisji przetargowych w trzech postępowaniach na dostawę odczynników do badań, w których jako wykonawcę wybrano firmę sponsorującą tej osobie udział w krajowych konferencjach.

    W Szpitalu Klinicznym w Lublinie, w postępowaniu przetargowym na dostawę stentgraftów aortalnych i sprzętu do zabiegów wewnątrznaczyniowych funkcję członka komisji przetargowej pełnił lekarz, który w 2006 r. i w 2008 r. dwukrotnie uczestniczył w sympozjach naukowych na koszt firmy, która w wyniku tego przetargu podpisała umowę na dostawy za kwotę prawie miliona zł.

    Według NIK, bez skutecznej kontroli i jasnych procedur w szpitalach klinicznych może dochodzić do występowania mechanizmów korupcyjnych.

    – Brak skutecznego nadzoru mógł kosztować szpitale kliniczne wiele milionów złotych. Dyrektorzy SPSK nie posiadali pełnej informacji o liczbie i zakresie sponsorowanych badań klinicznych, jak również nie dokonywali rzetelnej kalkulacji ich kosztów, co nie pozwala dziś na określenie dokładnej sumy strat i nieprawidłowości – podkreśla Jezierski. http://wiadomosci.onet.pl/2203659,11,szpitale_mogly_zarobic_miliony_zarabiali_lekarze,item.html

  3. antykk said

    Medycyna dawna i współczesna-H.Różański(zioła) http://rozanski.li/

  4. exhale said

    GMO – szkodliwe.

    Propouję do listy włączyć ogół produktów zawierających GMO, plagę naszych czasów.
    Wg. najnowszych badań Wg. badań słynnego argentyńskiego embriologa, profesora Andrésa E. Carrasco z Uniwersytetu w Buenos Aires herbicyd firmy Monsanto ,,Roundup”, używany w 70% upraw GMO, powoduje deformację twarzy i uszkodzenia systemu nerwowego płodów ludzkich.
    Kolejny dowód na szkodliwość GMO dla naszego zdrowia to raport dr Charlesa Benbrooka który wskazuje, że ,,ulepszone”, zmodyfikowane organizmy tworzą ,,ulepszone” super chwasty. Do ich likwidacji używa się coraz większą ilość środków chwastobójczych, czego konsekwencją jest poważne zagrożenie dla środowiska naturalnego ( a także gospodarki rolnej), w tym dla ludzkiego zdrowia.
    Jeszcze inny, bardzo obszerny, dokument traktujący o tuciźnie jaką jest GMO to ,,Biała księga GMO” – zbiór dokumentów stworzonych przez kraje unijne, które wprowadziły zakaz upraw GMO. Zawiera 42 teksty prac naukowych zgromadzonych w ciągu ostatnich 11-u lat.

    http://www.polskaakcjaobywatelska.pl

  5. antykk said

    http://wolnemedia.net/wiadomosci-ze-swiata/polowe-antybiotykow-zjadaja-zwierzeta/ CHINY. Blisko połowa antybiotyków wyprodukowanych w Chinach trafia do paszy dla zwierząt – donosi „China Daily”. Jedzenie mięsa zwierząt faszerowanych profilaktycznie lekami prowadzi do uodpornienia na antybiotyki, szkodzi też zwierzętom – ostrzegają eksperci. Zdaniem profesora Xiao Yonghonga z Instytutu Farmakologii Klinicznej Uniwersytetu Pekińskiego, z 210 tysięcy ton antybiotyków produkowanych rocznie, do paszy trafia ponad 97 tysięcy ton tych lekarstw.

    Badania przeprowadzone przez Chińską Akademię Nauk Społecznych wykazały, że ponad 50 procent hodowców w prowincjach Szantung (Shandong) i Liaoning dodawało antybiotyki do paszy podawanej zwierzętom. Dieta taka wyniszcza organizm zwierzęcia i pośrednio jest szkodliwa dla ludzi.

    – Nadużywanie antybiotyków stało się obecnie powszechne; prowadzi do rosnącej śmiertelności zwierząt hodowlanych, ponieważ osłabia system immunologiczny. Co więcej, antybiotyki w ten sposób podawane, szkodzą ludziom – powiedział wiceszef instytutu badawczego Chińskiej Akademii Nauk Rolniczych Qi Guanghai.

    Spożywanie mięsa ze zwierząt karmionych paszą z antybiotykami sprawia, że zaczynamy być na te leki odporni. Przykładowo, jeden z wcześniaków, urodzonych w tym tygodniu w prowincji Guangzhou był odporny aż na siedem różnych rodzajów antybiotyków. Lekarze uważają, że wszystkiemu winne jest mięso, które w ciąży jadła matka. Dyrektor Instytutu Profilaktyki i Kontroli Chorób Ludowej Armii Wyzwolenia Huang Liuyu ostrzega: „Trzeba zwrócić uwagę na problem zażywania antybiotyków w codziennej diecie, ponieważ będą one zwiększać możliwość wystąpienia w organizmie ludzkim bakterii opornych na antybiotyki”.

    • zagrypiona said

      przepraszam, nie wiem dlaczego weszly do spamu. 😦

      PS. Ciekawy artykul…. Z cyklu jak nas truja, moja ulubiona tematyka.

      Ja ostatnio slyszalam o ziemniakach sprzedawanych w Polsce ktore po spozyciu sprawiaja ze jak czlowiek zazywa antybiotyki to one nie dzialaja. Poszukam zrodla bo poki co znam to info z ‚plotek’.

  6. antykk said

    CHINY. Blisko połowa antybiotyków wyprodukowanych w Chinach trafia do paszy dla zwierząt – donosi „China Daily”. Jedzenie mięsa zwierząt faszerowanych profilaktycznie lekami prowadzi do uodpornienia na antybiotyki, szkodzi też zwierzętom – ostrzegają eksperci. Zdaniem profesora Xiao Yonghonga z Instytutu Farmakologii Klinicznej Uniwersytetu Pekińskiego, z 210 tysięcy ton antybiotyków produkowanych rocznie, do paszy trafia ponad 97 tysięcy ton tych lekarstw.

    Badania przeprowadzone przez Chińską Akademię Nauk Społecznych wykazały, że ponad 50 procent hodowców w prowincjach Szantung (Shandong) i Liaoning dodawało antybiotyki do paszy podawanej zwierzętom. Dieta taka wyniszcza organizm zwierzęcia i pośrednio jest szkodliwa dla ludzi.

    – Nadużywanie antybiotyków stało się obecnie powszechne; prowadzi do rosnącej śmiertelności zwierząt hodowlanych, ponieważ osłabia system immunologiczny. Co więcej, antybiotyki w ten sposób podawane, szkodzą ludziom – powiedział wiceszef instytutu badawczego Chińskiej Akademii Nauk Rolniczych Qi Guanghai.

    Spożywanie mięsa ze zwierząt karmionych paszą z antybiotykami sprawia, że zaczynamy być na te leki odporni. Przykładowo, jeden z wcześniaków, urodzonych w tym tygodniu w prowincji Guangzhou był odporny aż na siedem różnych rodzajów antybiotyków. Lekarze uważają, że wszystkiemu winne jest mięso, które w ciąży jadła matka. Dyrektor Instytutu Profilaktyki i Kontroli Chorób Ludowej Armii Wyzwolenia Huang Liuyu ostrzega: „Trzeba zwrócić uwagę na problem zażywania antybiotyków w codziennej diecie, ponieważ będą one zwiększać możliwość wystąpienia w organizmie ludzkim bakterii opornych na antybiotyki”. http://wolnemedia.net/wiadomosci-ze-swiata/polowe-antybiotykow-zjadaja-zwierzeta/

  7. antykk said

    http://wolnemedia.net/wiadomosci-ze-swiata/polowe-antybiotykow-zjadaja-zwierzeta/

  8. antykk said

    Proszę usunąc moje zdublowane komenty, ponieważ się nie ukazywały więc wysyłałam kilka razy!

  9. antykk said

    Apel z bloga Maruchy!

    B.WAŻNE!!! DLA WZROSTU ŚWIADOMOŚCI „GOJÓW” powiedział/a
    2010-12-05 (niedziela) @ 09:29:54

    RASIZM W INFORMOWANIU KLIENTÓW O SZKODLIWEJ ŻYWNOŚCI W HIPERMARKETACH

    We wszystkich spożywczych hipermarketach są podstępnie ukryte znaki „zakazu” i „STOP” na szkodliwych dla zdrowia (bo zawierających dużo środków chemicznych) – produktach spożywczych (!!!)

    Najczęściej jest to ciemna – np. czerwona obwódka i wewnątrz jasny (biały) napis – np. nazwa produktu lub nazwa producenta.

    Zdrowa żywność (bo i taka sporadycznie jest do nabycia w hipermarketach) – ta zdrowa żywność ma na opakowaniach zwyczajne napisy – bez odniesień do jakichkolwiek znaków ”STOP” czy zakazu.

    Oznakowana szkodliwa żywność zawiera dużo:

    środków konserwujących – dlatego ma długie okresy „przydatności” do spożycia,

    cukru (prawie wszystkie „słodycze” są w wielkich hipermarketach”pod zakazem”) (!!!)

    barwników,

    środków zapachowych

    – a nawet w składzie takiej żywności mogą znajdować się np. tłuszcze z utylizowanych odpadów zwierzęcych lub z żywności masarskiej przeterminowanej(!)

    Nie muszę dodawać – jak wielce szkodliwa dla człowieka jest żywność nasycona wieloraką chemią i dlatego „oznakowana” symbolami znaków ”STOP” lub zakazu. Po spożyciu tej niezdrowej żywności – „Goje” – tyją, chorują i chodzą jak „zamroczeni i śnięci”. A w czasie różnych wyborów do władz – polscy „Goje” wybierają sobie najgorszych sukinsynów i szumowiny spod ciemnej gwiazdy – na przywódców.

    „Goje” – pojęcia nie mają, że kupują szkodliwe produkty. Co to za mafia tak rasistowsko – doskonale – oznakowała nafaszerowane chemią produkty???

    CZY TO CHAZAR-ŻYDZI ZROBILI NIE-ŻYDOM – Z WIELKIEJ NIENAWIŚCI DO „GOJÓW”?

    Spowodowali ułatwinie w zakupach dla łotrów ze swojego plemienia – aby tylko oni od razu widzieli, czego nie należy kupować(!!!)
    CYTAT:(…) Żydzi nie chcą żadnych odrębnych tożsamości, ani w ogóle żadnej odrębności, z wyjątkiem oddzielnej żydowskiej tożsamości i żydowskiej odrębności.
    (…)
    Oni reagują jedynie dla wyłącznych korzyści żydostwa, pytając się, jak robią to przysłowiowo amerykańscy Żydzi w każdej sprawie: „Czy jest to dobre dla Żydów?„ KONIEC CYTATU.

    Całe oznakowanie szkodliwych produktów jest niezwykle proste, czytelne i bazuje na znaku drogowym „STOP” i „zakaz”. Jest ten zakodowany przekaz informacji o produktach spożywczych łatwy do zrozumienia, zwłaszcza dla łotrowskich „wybrańców” którzy rozpoznają tę symbolikę.

    Bo pozostali – przyzwoici ludzie nie będący Chazar-żydami – nic o tym rasistowskim i zbrodniczym procederze – NIE wiedzieli !!!!!!!!!!!!!!!!!!
    Wiedzą już o tej sprawie różni ludzie i może będą chcieli także i tę sprawę – wyciszyć i zatuszować. Zwłaszcza w mediach.

    Dlatego każdy Polak, który otrzyma tę wiadomość – ma humanitarny i patriotyczny obowiązek powiadomić o tym fakcie jak największą rzeszę ludzi w swoim otoczeniu. Niestety – na zakłamane media nie możemy liczyć.

    Jeżeli macie taką możliwość – przekazujcie jak najszerzej tę informację do rodziny i znajomych za granicą.

  10. exhale said

    Do GMO proponuje jeszcze dodać chemtrails. Kolejną truciznę ,której sposób podania wyklucza możliwość jej uniknięcia…!!

    http://www.polskaakcjaobywatelska.pl

  11. L-casei nie jest żadną substancją i nie jest normalnie wytwarzana przez organizm. To nazwa łacińska pewnego szczepu bakterii, uważanej za korzystny składnik flory jelitowej. Nasz organizm bakterii nie wytwarza, tak jak pies nie wytwarza pcheł a drzewa mchu. Natomiast Actimel jest nie tyle szkodliwy co po prostu pozbawiony działania. Firma produkująca preparat dostała wielomilionową karę nałożoną przez amerykańskie agencje medyczne, za oszukiwanie klientów że jelita odpowiadają za 70% odporności, i że Actimel zapobiega przeziębieniom. U nas tą reklamę też wycofano a w obecnych słowem nie mówi się o tym, że Act. zapobiega jakimś chorobom (choć sugeruje się to pokazywanym spotem).

    Natomiast cząstki teflonu po połknięciu przelatują przez nas bez żadnej reakcji i nie są szkodliwe. Zapraszam w tej sprawie na bloga.

    A co do paracetamolu – nie wiem czy zaglądaliście na dodawaną ulotkę, ale bardzo wyraźnie pisze tam, że nie należy spożywać więcej jak maksymalnie 2 tabletki na dzień dla dorosłego, że zażycie większej ilości ma takie a takie szkodliwe skutki, i że nie należy łączyć leku z alkoholem. Niestety ok. 60% polaków nie czyta ulotek przy lekach.

Dodaj komentarz